Sława Jezusa miała również wpływ na pogan, a w tej relacji czytamy, że przyszedł On na terytorium Dekapolu – dosłownie „terytorium dziesięciu miast” – które zamieszkiwała głównie ludność greckojęzyczna, z własną administracją pod rzymską kontrolą.

Tutaj do Jezusa zostaje przyprowadzony człowiek głuchy i niemy; bardziej niż niemy, słowo to oznacza „kogoś, kto wyraża się z trudem, kto nie potrafi dobrze artykułować słów”. W dalszej części historii opisane są gesty, które Jezus wykonuje, uzdrawiając tę osobę: wkłada palce do uszu i dotyka śliną język chorego. W rzeczywistości ślinie powszechnie przypisywano właściwości terapeutyczne. Jezus wykonuje ten rytuał z silnym zaangażowaniem, co widać po tym, że „spogląda w niebo”, ten sam gest, który wykonuje przy rozmnożeniu chleba i ryb, i „wydaje westchnienie, jęk”, a następnie wypowiada słynne: „Effata!”, czyli: „Otwórz się!”.

Natychmiast „otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić”. Pomiędzy byciem głuchoniemym a uzdrowieniem jest gest wprowadzający o fundamentalnym znaczeniu: „Wziął go na bok, osobno od tłumu”. Jest to najważniejszy moment, aby zostać uzdrowionym, aby mówić „prawidłowo”, przysłówek, który w języku greckim ma raczej znaczenie „słusznie”.

Dla nas również decydujące jest wyjście z tłumu, z naszego małego świata, z naszych pewników, z głuchoty, w której nie jesteśmy już w stanie usłyszeć głosu Mistrza. Poświęćmy czas na przebywanie w obecności Jezusa, twarzą w twarz z Nim. To pierwszy krok, od którego zależy cała reszta! Wtedy Pan sprawi, że usłyszymy Jego słowo, dotknie nas i sprawi, że z naszych ust wyjdzie oczyszczona mowa, nie tylko prawidłowa, ale i słuszna.

o. Giuseppe