Gdy Jezus udaje się ze swoimi uczniami do Jerozolimy, podchodzą do Niego faryzeusze, którzy chcą wystawić Go na próbę w bardzo ważnym i zawsze aktualnym temacie małżeństwa.

Analiza tego dialogu, w świetle statystyk dotyczących rosnącej liczby rozwodów w świecie chrześcijańskim, robi pewne wrażenie. Jezus wyjaśnia, że to, na co pozwolił Mojżesz, nie było tym, czego chciał Bóg w pierwotnym planie stworzenia, ale ustępstwem z powodu zatwardziałości serca. W Bożym planie „mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i ŁĄCZY SIĘ ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2,24). Ciekawe jest to, że czasownik użyty do wyrażenia tego związku w języku hebrajskim to davàk, rdzeń, z którego pochodzi także we współczesnym hebrajskim słowo dévek, czyli „klej”! Kiedy tekst Księgi Rodzaju został przetłumaczony na język grecki, tłumacze użyli czasownika, który brzmi bardzo znajomo w języku włoskim: kollào lub kollàomai. Krótko mówiąc, chodzi o ideę kleju: mąż i żona sklejają się ze sobą. Taki jest więc pierwotny plan zamierzony przez Boga Ojca; to przyjaźń małżeńska!

Jak każda przyjaźń, także przyjaźń małżeńska musi przejść kryzys; idylla w pewnym momencie dobiega końca, a ukochany lub ukochana stają się uciążliwi, wręcz nie do zniesienia… Co wtedy zrobić? Wrócić do Jezusa, prosić o cud przemiany wody w wino, jak to miało miejsce w Kanie Galilejskiej. Jeśli Bożym planem jest nierozerwalność małżeństwa, to jesteśmy wezwani do wzrastania w wierze i zaufaniu do Tego, który o to prosi. On może i chce odnowić małżeńską przyjaźń między małżonkami, może i chce sprawić, że uczucia typowe dla narzeczeństwa rozkwitną na nowo, nawet w parach, które nie są już tak młode.

Tak wiele naucza się, aby przysposobić nas do jakiegoś zawodu, ale nigdy wystarczająco, aby doprowadzić nas do dojrzałej i odpowiedzialnej miłości.

o. Giuseppe